Fotografia ślubna wcale nie wymaga bycia w słonecznej Italii, to Warszawa w moim obiektywie. Ale już sam ksiądz z Włoch to przepis na ślubny sukces. Pozytywne wibracje wisiały w powietrzu, a tak radosnej przysięgi nie widziałem jeszcze nigdy wcześniej. Drobne pomyłki językowe nie miały znaczenia, bo słowa płynęły prosto z serca. Dodatkowego uroku ceremonii przydał piękny kościół domaniewska.pl i Rolls Royce, jak z bajki. Tuż przed wejściem na salę był polonez w plenerze, a potem wszystkie inne tańce i zabawa do rana, absolutne szaleństwo. Fotografia ślubna w Warszawie w taki dzień to czysta przyjemność. Dzięki!
W przygotowaniach użyłem pryzmatu, a raczej kryształowej zawieszki do żyrandoli. To narzędzie jest teraz stosowane przez wszystkich. Daje ciekawy efekt, ale myślę, że nie można go nadużywać.
Taka świadkowa to skarb, wprowadza ostatnie poprawki krawieckie. 🙂
Uczennice Panny Młodej przybyły pogratulować wyjścia za mąż.
Boysband z łapanki okazał się hitem parkietu.
Fotografie na parkiecie doświetlałem dwiema lampami wyzwalanymi bezprzewodowo. Przy tak niewielkiej sali było to zupełnie wystarczające.
Polecam sprawdzenie moich pozostałych reportaży ślubnych. Oto jeden z nich: Patrycja i Mateusz